poniedziałek, 9 grudnia 2013

15. Za chcęć zemsty i nienawiść, trzeba zapłacić wysoką cenę by oczyścić się z grzechu...

15. Za chcęć zemsty i nienawiść, trzeba zapłacić wysoką cenę by oczyścić się z grzechu...

-Co jest z Yami ?!-krzyknął Yoh w stronę Jeanne, ta tylko popatrzyła na niego smutnym wzrokiem i wskazała na Żelazną Dziewicę.
-Co ona tam robi ?!-zapytał tym razem Len, może nie był na początku przyjaźnie do niej nastawiony, ale później ją w miarę polubił.
-Wiecie, że Żelazna Dziewica zamyka w sobie smutki, ale też oczyszcza z grzechu. Może ma coś na sumieniu i chce to z siebie zmyć-wytłumaczyła Iron Maiden.
-Co jej mogło ciążyć na sumieniu ?!-zapytali na raz wszyscy zgromadzeni, na co Jeanne westchnęła cicho. Sama by chciała znać odpowiedź na to pytanie...


****

-Wiesz już co złego uczyniłaś ?!-zapytał dziewczynę, kto by inny niż sam Wielki Duch.
-To nie moja wina. To przez niego !-krzyknęła w odpowiedzi na jego pytanie, a to nie zadowoliło  Króla Duchów.
-Ale to Ty popełniłaś jeszcze gorszy grzech...
-Morderstwo jest gorszym grzechem!-warknęła
-Nie jest. Nienawiść i chęć zemsty jest najgorszym uczuciem na tym świecie-odpowiedział duch.
-Aby odkupić winy, nie pomoże Ci zamknięcie się w Żelaznej Dziewicy. Od teraz masz pomóc Asakurze się zmienić, taka jest wola moja , Boga i Pana Piekła. W przeciwnym razie twoja dusza nigdy nie zazna spokoju!-oznajmił duch, tonem niewznoszącym sprzeciwu.
-Jak mam pomóc komuś kto wyrządził mi tyle krzywd! Jak niby ?! Przecież ja mu krzywdę prędzej zrobię-to ostatnie szepnęła przez łzy. Po jej czole spływała krew od okaleczenia kolcami.
-Na tym właśnie polega twoje odpokutowanie, za twą nienawiść. Wcześniej miałaś mnie chronić, ale teraz najlepszym rozwiązaniem będzie jak mu pomożesz-odpowiedział i zostawił dziewczynę samą.
Ona zaś wybudziła się z transu, a  drzwi od narzędzia tortur, otworzyły się ukazując ciało pokaleczonej dziewczyny.
W oczach miała pustkę, że w pierwszym momencie Yoh wystraszył się czy, aby nie jest martwa, ale kiedy drgnęła niespokojnie, a z jej oczu polały się łzy, to podszedł do nie i przytulił ją po przyjacielsku.
-Czemu to zrobiłaś ?-zapytał z troską chłopak, a reszta szamanów i też medium do nich podbiegli.
-Co się stało ?!-zapytała Anna, po raz pierwszy denerwując się tym, że coś się stało Narri, nie pomyliła się zbytnio.
-Yami co ty zrobiłaś ?-zapytała Kyoyama podchodząc do dziewczyny. Nie myślała, że zobaczy ją w takim stanie.
-Dlaczego ?!-ponowił pytanie Len
-Ja nie chciałam, ale myślałam, że dzięki te-mu-zaczęła się jąkać po raz drugi w życiu. Raz tylko płakała w obecności innych osób , tylko tak się stało kiedy jej matka umarła.
-Jeżeli chcesz się pozbyć Hao to dołącz do nas ?-zaproponował Marco (to duża trudność pisania jego imienia z dużej litery >,<) poprawiając swoje okulary.
-Chciałabym się na nim zemścić, ale nie mogę-westchnęła dziewczyna, a wszyscy popatrzyli na nią dziwnie.
-Jak to nie "możesz"?-zapytała Meene.
-To ma pewnie wiązek z Królem Duchów, mam rację?-zapytały Jeanne i Anna, w tym samym czasie. Blondynka zmierzyła białowłosą lodowatym spojrzeniem. Yami kiwnęła potwierdzająco głową.
-Wam już dziękujemy-warknął  Trey, a X-laws zniknęło zostawiając ich samych.
-Znacie ten żart o ...-zaczął Choco, ale oberwał z pięści od Tao.
-Ani się waż!-warknął śliwkowłosy.
-Będę musiała was dzisiaj opuścić-rzekła ze smutkiem czarnowłosa na siłę powstrzymując targające nią uczucia. Czy chodź raz kiedy, już się układało, to wszystko musi zostać zniszczone ?!


Yami :

Żal mi było tego, ze muszę od nich odjeść, ale jeżeli dobrze zrozumiałam to muszę to zrobić. Czemu ja?! Wolałabym już chronić Wielkiego Ducha, niż przebywać z mordercą mich rodziców.
-Muszę dzisiaj odejść-mruknęłam.
-Gdzie chcesz iść ?
-Yoh, ja muszę dołączyć do twojego brata-głos zaczął mi się łamać. Niedobrze...
-Czemu ?!-zapytał szatyn.
-Nie będę mu pomagać, w taki sposób jak myślisz, ale muszę do niego dołączyć. Będę tam tylko przez jakiś czas przebywać, więc się nie martw, dobrze ? Mam nadzieje , że to nie zmieni naszych relacji-oznajmiłam, zresztą szczerze z wielką nadzieją, w swoje słowa.
-Nie zawiedź nas-burknął Tao.
-Masz się niedługo zameldować-wydała polecenia itako, tonem nie wznoszącym sprzeciwu. Była w swoim żywiole, ale w rzeczywistości zależało jej na mnie. To miłe mieć przyjaciół, ale przez to co zrobiłam musze teraz zapłacić....


Hao :

Nie pomyślałbym, że Narri sama przyjdzie do mojego obozu.
-Dołączę do Ciebie-powiedziała twardo, na ciele miała jakby liczne rany, ale nie ma co się nad tym dłużej zastanawiać.
-Co Cię do tego nakłoniło ?-zapytałem z rozbawieniem i kpiną jednocześnie.
Zmroziła mnie lodowatym i nienawistnym spojrzeniem. Jej postawa dawała do zrozumienia, by nie poruszać tematu, ale je i tak chcę się dowiedzieć.
-Król duchów Ci kazał ?-stwierdziłem bardziej, niż zapytałem.
Naglę się spięła, czyli trafiłem w sedno sprawy, ale najważniejsze jest to, że jest po mojej stronie.
-Tam masz namiot - wskazałem gestem ręki, miejsce gdzie może się za lokować. Kiwnęła potwierdzająco głową, ze zrozumiała i poszła sobie...


***

Nie wiem co z tego wyszło, ale jest to na pewno straszne -,-"



czwartek, 5 grudnia 2013

14. No w końcu Dobie, prawda naprawdę boli i , że moje zadanie to pomoc Asakurze !

14.14. No w końcu Dobie, prawda naprawdę boli i , że moje zadanie to pomoc Asakurze !

Czarnowłosa wraz z resztą swoich przyjaciół ruszyła ku szamańskiej wiosce.
-To tu-oznajmiła wskazując na ruiny i grotę znajdującą się niedaleko, wszyscy bez wyjątku spojrzeli na nią wzrokiem pt: "Że co?!", ale po chwili odezwały się też stróżę szamanów
-Ona ma rację Yoh-dono- powiedział duch samuraja czyli Amidamaru.
-Posłuchajcie jej-dopowiedział Bason, a drobiażdżek Treya pokiwał twierdząco główką, by umocnić szamanów w tym przekonaniu.
-Czy raz nie można mi uwierzyć na słowo!-warknęła Narri, spojrzawszy na nich spod łba z pełnym, poirytowanym spojrzeniem. Ruszyła przed siebie, ale do niej zaraz podbiegł Yoh.
-Nie przejmuj się Yami-kun oni potrzebują czasu, a Ci wierzę-powiedział z uśmiechem.
-Arigato (Dziękuje) Yoh- odpowiedziała odwzajemniając uśmiech. Reszta ruszyła a nimi, aż dotarli do groty. Był to już ostateczny termin znalezienia Dobie.
Piękne oczko wodne, o przejrzystej wodzie dawało niebywałego uroku jaskini.
-My musimy przepłyną, to jedyne wyjście-oznajmił Ren, na co wszyscy pokiwali twierdząco głowami.
-O nas się nie martw, dojdziemy-rzekła z nikłym uśmiechem itako, ponieważ zauważyła, że jej narzeczony
trochę jakby się wzdrygnął, ale gdy ona to powiedziała to się uspokoił.
Brunetka jako pierwsza wskoczyła do wody, nabrała powietrza i zanurkowała. Reszta szamanów zrobiła to samo co ona.
Płynęli dość długa, a Treu i Choco zaczęli sobie robić żarty, do nich dołączył też Yoh. W końcu udało im się wypłynąć na suchy ląd, ale zaliczyli ślepą uliczkę. Chcieli zawrócić, ale nic z tego, bo wszystkie ściany były otoczone skałami i kamieniami.
-Co my teraz zrobimy ?!-zaczął lamentować Rio, za co dostał od Yami z liścia. Wszyscy bez wyjątku popatrzyli na nią ze zdziwieniem. Na jej twarzy malowała się złość, ale nikt nie wiedział dlaczego ?
-Nie pomyliliście się?-spytał podejrzliwie Len, mrożąc duchy lodowatym spojrzeniem.
-Nie Len-san-odpowiedział Bason i nagle wszystko pogrążyło się w ciemności.


Yami :

Widziałam do o koła  mnie płomienie ognia, próbowałam się wydostać, ale to na nic. Ujrzałam jakby wizję, sprzed 10 i 5 lat. Najpierw stał tak jakiś mężczyzna, miał oczy bardzo podobne do mnie.
-Oj Narri, trzeba było mądrze decydować-mruknęła jakaś postać w pelerynie z kapturem na głowie.
Coś mnie tknęło, to musiał być mój ojciec. Pamiętam, że poznałam go już kiedyś, ale byłam wtedy mała i nie za bardzo pamiętałam.
Mężczyzna zaczął płonąć, a we mnie coś pękło. Gdybym mogła, to zabiłabym tego kto to zrobił.
Później pojawił się inne wspomnienie. Obraz tej smutnej przeszłości z , którą nie mogłam sobie poradzić, której nie chciałam do siebie dopuścić.
Znowu ten sam ogień, ta sama osoba, ale teraz widziałam twarz mordercy to był...
Asakura Hao ! To on zniszczył mi życie, przez niego zostałam sama, dostałam status sieroty!
-Czemu musisz upierać się jak twój mąż ?!-zapytał z kpiną chłopak.
-Odejdź stąd !-krzyknęła kobieta, prze tyle lat myślałam, że zginęła przez jakiś tam podrzędny klan szamański lub, że to była choroba, a to on zrobił.
-Dobrze, w takim bądź razie zginiesz -oznajmił uśmiechając się chytrze szaman i wzywając Ducha Ognia popalił moją mamę. Próbowałam podbiec, chodź wiedziałam, że to tylko puste wspomnienia to nie mogłam tego wytrzymać....


****

Brunetka upadła na kolana i zaczęła cicho łkać. Gniew przemawiał przez nią...
-Wiesz czemu Ci to pokazałem ?-zapytał ów głos, dziewczyna domyśliła się kim jest dana osoba, a raczej duch. Sam Król Duchów postanowił  się do niej odezwać, cóż za zaszczyt.
Pokręciła głową na "Nie", nie była wstanie wydobyć z siebie chodź najmniejszego dźwięku. Miała w gardle tak zwaną "gulę"
-Musiałem Ci to pokazać ze względu sił wyższych, a po za tym powinnaś znać swoją historię-odpowiedział donośnym głosem duch.
Szamanka jednak nadal milczała i delikatnie się trzęsła, na siłę próbowała powstrzymać kolejną falę łez.
-Przez twój gniew i chęć zemsty, zaczęłaś kolejną falę grzechu. To niewybaczalny czyn, ale twoja dusza musi się w takim razie odkupić. Masz pomóc Asakurze- oznajmił Wielki Duch, na co Yami gwałtownie wstała.
-ŻE JAK!!! On zabił mi rodzinę, jedyną rodzinę-to ostatnie szepnęła, zdając sobie sprawę, z tego co się stało. Co ma teraz zrobić, mogła pomóc X-laws się go pozbyć, a teraz ?
-Nawet nie myśl o tym by pomagać Wyrzutkom, oni już mają własne grzechy-mruknął Duch, zdając sobie sprawę z tego, co chce zrobić dziewczyna.
-Ale...-próbowała dokończyć, ale Duch się pożegnał i ona obudziła się w jednym z domków w Dobie.
Czym prędzej wstała i wyszła szukać Yoh.

***
-Wasza przyjaciółka zarz przyjdzie -powiedział Hao, ale nie spodziewał się, że Yami będzie taka wściekła.
Czarnowłosa podeszła bliżej, ale gdy ujrzała starszego Asakurę, coś w niej pękło.
Zacisnęła ręce w pięści i podeszła do Yoh, chłopak nie spodziewał się, że jego przyjaciółka będzie tak wściekła, ale to dopiero początek, tego co się zaraz wydarzy.
-I jak Narri, też musiałaś przechodzić test ?-zapytał z kpiną ognisty szaman, na co ta wpadła w furię. Ziemia zaczęła się gwałtownie trząść, a z niej wypływać lawa. Jej duch stróż próbował ją powstrzymać, ale to na nic
-Yami-sama uspokój się , proszę-powiedziała błagalnym tonem anielica, kładąc jej rękę na ramieniu, ale to nie poskutkowało.
-TY...-warknęła i po chwili dodała :
-To ty zabiłeś mi rodziców, powinieneś się za to smażyć w piekle, ale ja zmienię to i twój własny żywioł też cię osamotni -wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Kiedy Król Duchów wszystko powstrzymał , każdy bez wyjątku nawet Asakura spojrzał w jego kierunku, no może z wyjątkiem Yami.
-Znasz swoje zadanie Narri i dopóki nie odpokutujesz, to nie możesz nic zrobić-powiedział Wielki Duch i zniknął, zostawiając tłum z setką pytać.
Kiedy Yoh podbiegł do brunetki to zauważył, że płacze, a ta tylko teleportowała się z daleka od wszystkich....

***
Czarnowłosa podeszła do żelaznej dziewicy, kiedy nieoczekiwanie odezwała się Jeanne:
-Nie możesz teraz tego zrobić , jesteś zbyt zdenerwowana i nieopanowana !
-Zrobię to co chcę, powiedziała i zamknęła się w narzędziu tortur, ale zamiast cierni były żelazne kolce, boleśnie wbijające się w ciało szamanki, pytanie tylko, czy wytrzyma ?

***

Napisałam , Yeah ! W końcu mi się udało, napisać coś nudnego, ale jednak ^^