sobota, 25 stycznia 2014

16. W miarę normalny dzień, ale czy dzień w obozie Asakury można nazwać normalnym ?!

16. W miarę normalny dzień, ale czy dzień w obozie Asakury można nazwać normalnym ?!

Yami :

Nienawidzę go, tak strasznie go nienawidzę. Jakbym mogła startować w turnieju, to dawno bym się go już pozbyła. Wielu ludzi na pewno by się ucieszyło, ale niestety nie mam prawa uczestniczyć w turnieju....
Co miało wczoraj znaczyć : " Miałaś mnie wcześniej chronić, ale najlepszą ochroną będzie jak zmienisz Asakurę"? Czy ja według tej jogurtowej masy, wyglądam na boga, albo cudotwórcę  ?!
W pośpiechu rozpakowywałam swoje rzeczy. Miałam tylko chwilę czasu by wypolerować i naostrzyć, ulubioną katanę, która została mi podobno po ojcu.
Niedługo kończy się święto Sakury, a ja nie uczciłam go tak jak powinnam. Miałam iść w dniu, w którym się to kończy, miałam iść na grób rodziców.
Przez ten durny turniej i zawiadomienie od Rady, że musiałam się tutaj stawić. Tak strasznie chciałam odwiedzić te groby, posprzątać i pomodlić się o spokój dla nich, oraz może z nimi w jakiś sposób psychiczny się skontaktować. Teraz jestem za daleko by to zrobić, tam jednak była jakaś energia. Tylko szaman o podobnym foryoku do mojego z opanowanymi żywiołami, mógłby mi pomóc w nawiązaniu kontaktu, a ja Asakury Hao nie zamierzam o to prosić, w żadnym wypadku.


*****
Czarnowłosa dalej tak siedziała , w namiocie. Obecnie ostrzyła broń, tak jak, to miała zaplanowane. Robiła to z taka siłą, jakby chciała by te wszystkie emocje z niej uciekły.
-Wściekła jesteś, co...?-powiedział rozbawiony szatyn wchodząc do jej namiotu, ale ledwo wszedł, a już musiał się uchylić przed atakiem z jej strony. Jeszcze parę milimetrów, a w jego głowę tak ładnie by się bił nóż.
-Następnym razem, postaraj się szybciej rzucić-oczywiści musiał dodać swoje trzy gorsze, bo jakby inaczej...
-Idź sobie, nie mam ochoty Cię na oczy widzieć-warknęła dziewczyna, odwracając się w jego stronę. Wyglądała na zdenerwowaną, a w rękach oprócz broni, teraz też trzymała czarno-czerwone kimono. Ten nagajuban był przerażający, a przynajmniej wzory i ich barwa to sugerowały.
-Gdzieś się wybierasz ?-spytał unosząc jedna brew do góry ze zdziwienia. Ta pstryknęła palcami, a jej anielica zasłoniła ją skrzydłami, przez co przebrała się w kimono w trybie natychmiastowym. Tak to dziwne, że do tak prostej czynności użyła foryoku, ale cóż tak to już czasem jest. Wzięła do ręki jakiś kwiat, włosy spięła w kok, a później przyozdobiła je kwiatem.  Podkrążone oczy i blada cera nawet pasowały do takiego stroju, ale katana, którą przymocowała obok, już nie.
Już chciała wyjść na zewnątrz, kiedy uderzyła w Asakurę, który zagrodził jej drogę.
-Zejdź mi z drogi, nie mam ochoty na twoje gierki Asakura-syknęła przez zaciśnięte zęby odpychając długowłosego i wyszła na dwór. Była o dziwo pochmurna pogoda, ale jak dla niej w sam raz. Źle się czuła, ze świadomością, że nie odwiedzi tego grobu.
-Masz tu być za jakieś dwie godziny-mruknął,  stojąc za czarnowłosą, która nie wyglądała na zadowoloną z tego, że ma coś niby zrobić.
-Nie rób sobie nadziei i tak wiemy obydwoje, że możesz sobie mówić co chce-prychnęła z pogardliwym grymasem na twarzy, bo uśmiechem nie można było tego nazwać.


*****
-Sądzisz, że dobrze postępujesz idąc do nich ?-spytała Shi lewitując koło swojej szamanki i w dodatku już jedynej bliskiej jej osoby.
-Wiem, że nie, ale będą się martwić, a nie chcę by Yoh fatygował się aż do obozu, kochanego-to powiedziała z odrazą i zaraz dokończyła-braciszka.
-Sokka (rozumiem) jednak pamiętaj, ja Cię nie zostawię nawet przez twoje decyzje, bez względu na wszystko zostanę przy tobie-powiedziała anielica.
-Arigato (Dziękuje)-szepnęła Yami. Zamilkły jednak kiedy były przed domem Yoh, a może raczej przed tym co zostało im przydzielone przez Radę Szamanów.
-Yami !-krzyknęli szamani widząc dziewczynę, już wyglądała trochę lepiej , bo rany z jej ciała zaczęły się goić, ale była nienaturalnie blada, a oczy jakieś zamglone. Wykrzywiła usta w uśmiech i podeszła bliżej, pierwszą osobą, która o dziwo się na nią rzuciła w uścisku, to była Anna.
-Nic Ci nie zrobił ?-spytał młodszy z Asakuruów, też tuląc dziewczynę.
-Nie, nawet nie byłby w stanie-mruknęła z nikłym uśmiechem, tak oni bardzo podnieśli ją na duchu.
-Coś ty taka blada ?-spytał Trey, dźgając ją łokciem za co oberwał od Lena i obecnie leżał na ziemi, półprzytomny.
-A słyszeliście ten żart o białej  ścianie ?-wiadomo kto to powiedział, nasz nieudolny komik od siedmiu boleści.
-Nie Choco, nikt nie chcę słychać twoich nędznych żartów, a już na pewno nie panienka Yami-powiedział Rio z uśmiechem.
-Boję się ich-skwinotwała Narri z politowaniem.
-Muszę wracać-oznajmiła chłodno, a wszyscy spojrzeli na nią dziwnie.
-Dopiero co przyszłaś ?-zauważyła Tamara z wypiekami na twarzy i zaraz uciekła gdzieś w kąt.
-Wiem, ale muszę już iść, do zobaczenia-powiedziała znikając, widziała tylko jak Yoh próbował ją złapać zanim się teleportowała.


*****
-Witaj-powiedział czarnowłosy, a dziewczyna spojrzała na niego nieprzytomnie.
-Cześć Silva, trochę się zamyśliłam-mruknęła do niego.
-Siedzisz tutaj od godziny-zauważył Indianin, obecnie siedziała w barze Silvy, była tylko ona, bo walkę miała Hoshi-gumi i pewnie zaraz się to skończy, ale jak na razie sobie czekała.
-Masz-powiedział podkładając jej filiżankę z kawą. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie a ona odwzajemniła gest.
-Nie powinieneś obserwować teraz walki Hao ?
-Nie-odpowiedział, a ona chciała zapłaci, ale on ją powstrzymał.
-Wiesz, że na koszt firmy , przecież od dziesiątego roku życia tu mieszkasz i nadal się nie nauczyłaś-uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy.
-Jednak uważam, że masz jakiś problem, bo to po tobie widać. Yami za dobrze Cię poznałem, przez to kilka lat i wiesz, że możesz o tym powiedzieć-spoważniał teraz.
-Ja, niestety nie mogę-wyszeptała, miała tak jak to się zwie, gulę w gardle i nie była w stanie tak prostych słów wypowiedzieć.
-Dobrze, nie będę naciskał, ale wiesz, że zawsze możesz przyjść i powiedzieć co Ci ciąży na sercu-westchnął, a dziewczyna zaczerpnęła łyk gorącego napoju.
Do restauracji zgromadziło się wiele osób na raz, nawet Yoh i jego przyjaciele. Nie wyglądali na ucieszonych, a właśnie wprost przeciwnie, ich miny wskazywały na żal i rozgoryczenie oraz wściekłość.
O dziwo weszli nawet poplecznicy Hao, ale żeby było śmieszniej to sam starszy Asakura też się tu pojawił. Trochę zdziwił się na widok Narri, popijającej swobodnie kawę, ale wyglądała na zmęczoną i to nawet bardzo.
-Wracamy-mruknął do uczniów, którzy zaczęli wychodzić, ale jak widać brunetce wcale się nie śpieszyło to wyjścia, nawet nie drgnęła.
-Jak wszyscy do wszyscy-warknął szatyn łapiąc ją za nargarstek tak, że syknęła z bólu. Po paru chwilach wszyscy byli w obozie....

****

Taki prezent ode mnie -,-


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Nowy szablon -,-"

Na scenę weszła niebieskooka blondynka. Wyglądała na wkurzoną i zirytowaną.

Gdy weszła jej asystentka podała jej kartki z przemową. Dziewczyna podziękowała i zaraz jej rozrzuciła po sali. 


-Pewnie zastanawiacie się, co tutaj robicie ?-spytała retorycznie dziewczyna, przewracając oczyma.

-Nie za bardzo-mruknął KD, za co po chwili oberwał od asystentki czymś twardym po tym pustym łbie. 

-Nie ma jeszcze wszystkich ?-warknęła Mari, patrząc na dwa puste siedzenia, a dokładniej miejsca gdzie mieli siedzieć Asakurowie 

Po chwili na scenę wbiegli bliźniacy Asakura, widać było, że jeden chce zabić drugiego, kosą Kurushimi. Po raz pierwszy wszyscy widzieli Yoh, jak był taki zdenerwowany.

-Spokój !-krzyknęła Kyoyama, ale kiedy to nie poskutkowało, to Marika podrzuciła im gaśnicę pod nogi, przez co się wywalili i zostali usadowieni na miejscach. Koło Yami i Anny.

-Dokończ co zaczęłaś-poprosiła brunetka, a dokładniej Narri.

-A więc, chodzi o szablon...-zaczęła, ale oberwała jakąś puszką po coli.

-Do cholery jasnej, kto to zrobił ?!

-Ja-z tłumu wyłonił się Hao, a Mariko obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem. 

-Brzydki szablon zrobiłaś-mruknął, za co oberwał z pięści od Yami.

-Wiem, że jest brzydki, ale lepszy od wcześniejszego. Arigato Yami-chan za pomoc-odpowiedziała blondynka z uśmiechem. 

-Mi się podoba-wyłoniły się z tłumu pewne osoby, których nie będę zdradzać.

-Jak chcecie....

-Jak go zmienisz, to zabiję-prychnął Len, Anna i Yoh.

-Wiesz Hao, że jesteś totalnym idiotą-burknął Yoh i teraz on musiał uciekać przed bliźniakiem. Mari za to uniknęła krzesła, które miało polecieć w stronę starszego Asakury. To krzesło rzucił nie kto inny jak sama Yami Narri...

-Dziękuje i idę jeść czekoladę-powiedziała blondynka i poszła, a za nią KD, pewnie też chciał się nażreć...

piątek, 3 stycznia 2014

poniedziałek, 9 grudnia 2013

15. Za chcęć zemsty i nienawiść, trzeba zapłacić wysoką cenę by oczyścić się z grzechu...

15. Za chcęć zemsty i nienawiść, trzeba zapłacić wysoką cenę by oczyścić się z grzechu...

-Co jest z Yami ?!-krzyknął Yoh w stronę Jeanne, ta tylko popatrzyła na niego smutnym wzrokiem i wskazała na Żelazną Dziewicę.
-Co ona tam robi ?!-zapytał tym razem Len, może nie był na początku przyjaźnie do niej nastawiony, ale później ją w miarę polubił.
-Wiecie, że Żelazna Dziewica zamyka w sobie smutki, ale też oczyszcza z grzechu. Może ma coś na sumieniu i chce to z siebie zmyć-wytłumaczyła Iron Maiden.
-Co jej mogło ciążyć na sumieniu ?!-zapytali na raz wszyscy zgromadzeni, na co Jeanne westchnęła cicho. Sama by chciała znać odpowiedź na to pytanie...


****

-Wiesz już co złego uczyniłaś ?!-zapytał dziewczynę, kto by inny niż sam Wielki Duch.
-To nie moja wina. To przez niego !-krzyknęła w odpowiedzi na jego pytanie, a to nie zadowoliło  Króla Duchów.
-Ale to Ty popełniłaś jeszcze gorszy grzech...
-Morderstwo jest gorszym grzechem!-warknęła
-Nie jest. Nienawiść i chęć zemsty jest najgorszym uczuciem na tym świecie-odpowiedział duch.
-Aby odkupić winy, nie pomoże Ci zamknięcie się w Żelaznej Dziewicy. Od teraz masz pomóc Asakurze się zmienić, taka jest wola moja , Boga i Pana Piekła. W przeciwnym razie twoja dusza nigdy nie zazna spokoju!-oznajmił duch, tonem niewznoszącym sprzeciwu.
-Jak mam pomóc komuś kto wyrządził mi tyle krzywd! Jak niby ?! Przecież ja mu krzywdę prędzej zrobię-to ostatnie szepnęła przez łzy. Po jej czole spływała krew od okaleczenia kolcami.
-Na tym właśnie polega twoje odpokutowanie, za twą nienawiść. Wcześniej miałaś mnie chronić, ale teraz najlepszym rozwiązaniem będzie jak mu pomożesz-odpowiedział i zostawił dziewczynę samą.
Ona zaś wybudziła się z transu, a  drzwi od narzędzia tortur, otworzyły się ukazując ciało pokaleczonej dziewczyny.
W oczach miała pustkę, że w pierwszym momencie Yoh wystraszył się czy, aby nie jest martwa, ale kiedy drgnęła niespokojnie, a z jej oczu polały się łzy, to podszedł do nie i przytulił ją po przyjacielsku.
-Czemu to zrobiłaś ?-zapytał z troską chłopak, a reszta szamanów i też medium do nich podbiegli.
-Co się stało ?!-zapytała Anna, po raz pierwszy denerwując się tym, że coś się stało Narri, nie pomyliła się zbytnio.
-Yami co ty zrobiłaś ?-zapytała Kyoyama podchodząc do dziewczyny. Nie myślała, że zobaczy ją w takim stanie.
-Dlaczego ?!-ponowił pytanie Len
-Ja nie chciałam, ale myślałam, że dzięki te-mu-zaczęła się jąkać po raz drugi w życiu. Raz tylko płakała w obecności innych osób , tylko tak się stało kiedy jej matka umarła.
-Jeżeli chcesz się pozbyć Hao to dołącz do nas ?-zaproponował Marco (to duża trudność pisania jego imienia z dużej litery >,<) poprawiając swoje okulary.
-Chciałabym się na nim zemścić, ale nie mogę-westchnęła dziewczyna, a wszyscy popatrzyli na nią dziwnie.
-Jak to nie "możesz"?-zapytała Meene.
-To ma pewnie wiązek z Królem Duchów, mam rację?-zapytały Jeanne i Anna, w tym samym czasie. Blondynka zmierzyła białowłosą lodowatym spojrzeniem. Yami kiwnęła potwierdzająco głową.
-Wam już dziękujemy-warknął  Trey, a X-laws zniknęło zostawiając ich samych.
-Znacie ten żart o ...-zaczął Choco, ale oberwał z pięści od Tao.
-Ani się waż!-warknął śliwkowłosy.
-Będę musiała was dzisiaj opuścić-rzekła ze smutkiem czarnowłosa na siłę powstrzymując targające nią uczucia. Czy chodź raz kiedy, już się układało, to wszystko musi zostać zniszczone ?!


Yami :

Żal mi było tego, ze muszę od nich odjeść, ale jeżeli dobrze zrozumiałam to muszę to zrobić. Czemu ja?! Wolałabym już chronić Wielkiego Ducha, niż przebywać z mordercą mich rodziców.
-Muszę dzisiaj odejść-mruknęłam.
-Gdzie chcesz iść ?
-Yoh, ja muszę dołączyć do twojego brata-głos zaczął mi się łamać. Niedobrze...
-Czemu ?!-zapytał szatyn.
-Nie będę mu pomagać, w taki sposób jak myślisz, ale muszę do niego dołączyć. Będę tam tylko przez jakiś czas przebywać, więc się nie martw, dobrze ? Mam nadzieje , że to nie zmieni naszych relacji-oznajmiłam, zresztą szczerze z wielką nadzieją, w swoje słowa.
-Nie zawiedź nas-burknął Tao.
-Masz się niedługo zameldować-wydała polecenia itako, tonem nie wznoszącym sprzeciwu. Była w swoim żywiole, ale w rzeczywistości zależało jej na mnie. To miłe mieć przyjaciół, ale przez to co zrobiłam musze teraz zapłacić....


Hao :

Nie pomyślałbym, że Narri sama przyjdzie do mojego obozu.
-Dołączę do Ciebie-powiedziała twardo, na ciele miała jakby liczne rany, ale nie ma co się nad tym dłużej zastanawiać.
-Co Cię do tego nakłoniło ?-zapytałem z rozbawieniem i kpiną jednocześnie.
Zmroziła mnie lodowatym i nienawistnym spojrzeniem. Jej postawa dawała do zrozumienia, by nie poruszać tematu, ale je i tak chcę się dowiedzieć.
-Król duchów Ci kazał ?-stwierdziłem bardziej, niż zapytałem.
Naglę się spięła, czyli trafiłem w sedno sprawy, ale najważniejsze jest to, że jest po mojej stronie.
-Tam masz namiot - wskazałem gestem ręki, miejsce gdzie może się za lokować. Kiwnęła potwierdzająco głową, ze zrozumiała i poszła sobie...


***

Nie wiem co z tego wyszło, ale jest to na pewno straszne -,-"



czwartek, 5 grudnia 2013

14. No w końcu Dobie, prawda naprawdę boli i , że moje zadanie to pomoc Asakurze !

14.14. No w końcu Dobie, prawda naprawdę boli i , że moje zadanie to pomoc Asakurze !

Czarnowłosa wraz z resztą swoich przyjaciół ruszyła ku szamańskiej wiosce.
-To tu-oznajmiła wskazując na ruiny i grotę znajdującą się niedaleko, wszyscy bez wyjątku spojrzeli na nią wzrokiem pt: "Że co?!", ale po chwili odezwały się też stróżę szamanów
-Ona ma rację Yoh-dono- powiedział duch samuraja czyli Amidamaru.
-Posłuchajcie jej-dopowiedział Bason, a drobiażdżek Treya pokiwał twierdząco główką, by umocnić szamanów w tym przekonaniu.
-Czy raz nie można mi uwierzyć na słowo!-warknęła Narri, spojrzawszy na nich spod łba z pełnym, poirytowanym spojrzeniem. Ruszyła przed siebie, ale do niej zaraz podbiegł Yoh.
-Nie przejmuj się Yami-kun oni potrzebują czasu, a Ci wierzę-powiedział z uśmiechem.
-Arigato (Dziękuje) Yoh- odpowiedziała odwzajemniając uśmiech. Reszta ruszyła a nimi, aż dotarli do groty. Był to już ostateczny termin znalezienia Dobie.
Piękne oczko wodne, o przejrzystej wodzie dawało niebywałego uroku jaskini.
-My musimy przepłyną, to jedyne wyjście-oznajmił Ren, na co wszyscy pokiwali twierdząco głowami.
-O nas się nie martw, dojdziemy-rzekła z nikłym uśmiechem itako, ponieważ zauważyła, że jej narzeczony
trochę jakby się wzdrygnął, ale gdy ona to powiedziała to się uspokoił.
Brunetka jako pierwsza wskoczyła do wody, nabrała powietrza i zanurkowała. Reszta szamanów zrobiła to samo co ona.
Płynęli dość długa, a Treu i Choco zaczęli sobie robić żarty, do nich dołączył też Yoh. W końcu udało im się wypłynąć na suchy ląd, ale zaliczyli ślepą uliczkę. Chcieli zawrócić, ale nic z tego, bo wszystkie ściany były otoczone skałami i kamieniami.
-Co my teraz zrobimy ?!-zaczął lamentować Rio, za co dostał od Yami z liścia. Wszyscy bez wyjątku popatrzyli na nią ze zdziwieniem. Na jej twarzy malowała się złość, ale nikt nie wiedział dlaczego ?
-Nie pomyliliście się?-spytał podejrzliwie Len, mrożąc duchy lodowatym spojrzeniem.
-Nie Len-san-odpowiedział Bason i nagle wszystko pogrążyło się w ciemności.


Yami :

Widziałam do o koła  mnie płomienie ognia, próbowałam się wydostać, ale to na nic. Ujrzałam jakby wizję, sprzed 10 i 5 lat. Najpierw stał tak jakiś mężczyzna, miał oczy bardzo podobne do mnie.
-Oj Narri, trzeba było mądrze decydować-mruknęła jakaś postać w pelerynie z kapturem na głowie.
Coś mnie tknęło, to musiał być mój ojciec. Pamiętam, że poznałam go już kiedyś, ale byłam wtedy mała i nie za bardzo pamiętałam.
Mężczyzna zaczął płonąć, a we mnie coś pękło. Gdybym mogła, to zabiłabym tego kto to zrobił.
Później pojawił się inne wspomnienie. Obraz tej smutnej przeszłości z , którą nie mogłam sobie poradzić, której nie chciałam do siebie dopuścić.
Znowu ten sam ogień, ta sama osoba, ale teraz widziałam twarz mordercy to był...
Asakura Hao ! To on zniszczył mi życie, przez niego zostałam sama, dostałam status sieroty!
-Czemu musisz upierać się jak twój mąż ?!-zapytał z kpiną chłopak.
-Odejdź stąd !-krzyknęła kobieta, prze tyle lat myślałam, że zginęła przez jakiś tam podrzędny klan szamański lub, że to była choroba, a to on zrobił.
-Dobrze, w takim bądź razie zginiesz -oznajmił uśmiechając się chytrze szaman i wzywając Ducha Ognia popalił moją mamę. Próbowałam podbiec, chodź wiedziałam, że to tylko puste wspomnienia to nie mogłam tego wytrzymać....


****

Brunetka upadła na kolana i zaczęła cicho łkać. Gniew przemawiał przez nią...
-Wiesz czemu Ci to pokazałem ?-zapytał ów głos, dziewczyna domyśliła się kim jest dana osoba, a raczej duch. Sam Król Duchów postanowił  się do niej odezwać, cóż za zaszczyt.
Pokręciła głową na "Nie", nie była wstanie wydobyć z siebie chodź najmniejszego dźwięku. Miała w gardle tak zwaną "gulę"
-Musiałem Ci to pokazać ze względu sił wyższych, a po za tym powinnaś znać swoją historię-odpowiedział donośnym głosem duch.
Szamanka jednak nadal milczała i delikatnie się trzęsła, na siłę próbowała powstrzymać kolejną falę łez.
-Przez twój gniew i chęć zemsty, zaczęłaś kolejną falę grzechu. To niewybaczalny czyn, ale twoja dusza musi się w takim razie odkupić. Masz pomóc Asakurze- oznajmił Wielki Duch, na co Yami gwałtownie wstała.
-ŻE JAK!!! On zabił mi rodzinę, jedyną rodzinę-to ostatnie szepnęła, zdając sobie sprawę, z tego co się stało. Co ma teraz zrobić, mogła pomóc X-laws się go pozbyć, a teraz ?
-Nawet nie myśl o tym by pomagać Wyrzutkom, oni już mają własne grzechy-mruknął Duch, zdając sobie sprawę z tego, co chce zrobić dziewczyna.
-Ale...-próbowała dokończyć, ale Duch się pożegnał i ona obudziła się w jednym z domków w Dobie.
Czym prędzej wstała i wyszła szukać Yoh.

***
-Wasza przyjaciółka zarz przyjdzie -powiedział Hao, ale nie spodziewał się, że Yami będzie taka wściekła.
Czarnowłosa podeszła bliżej, ale gdy ujrzała starszego Asakurę, coś w niej pękło.
Zacisnęła ręce w pięści i podeszła do Yoh, chłopak nie spodziewał się, że jego przyjaciółka będzie tak wściekła, ale to dopiero początek, tego co się zaraz wydarzy.
-I jak Narri, też musiałaś przechodzić test ?-zapytał z kpiną ognisty szaman, na co ta wpadła w furię. Ziemia zaczęła się gwałtownie trząść, a z niej wypływać lawa. Jej duch stróż próbował ją powstrzymać, ale to na nic
-Yami-sama uspokój się , proszę-powiedziała błagalnym tonem anielica, kładąc jej rękę na ramieniu, ale to nie poskutkowało.
-TY...-warknęła i po chwili dodała :
-To ty zabiłeś mi rodziców, powinieneś się za to smażyć w piekle, ale ja zmienię to i twój własny żywioł też cię osamotni -wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Kiedy Król Duchów wszystko powstrzymał , każdy bez wyjątku nawet Asakura spojrzał w jego kierunku, no może z wyjątkiem Yami.
-Znasz swoje zadanie Narri i dopóki nie odpokutujesz, to nie możesz nic zrobić-powiedział Wielki Duch i zniknął, zostawiając tłum z setką pytać.
Kiedy Yoh podbiegł do brunetki to zauważył, że płacze, a ta tylko teleportowała się z daleka od wszystkich....

***
Czarnowłosa podeszła do żelaznej dziewicy, kiedy nieoczekiwanie odezwała się Jeanne:
-Nie możesz teraz tego zrobić , jesteś zbyt zdenerwowana i nieopanowana !
-Zrobię to co chcę, powiedziała i zamknęła się w narzędziu tortur, ale zamiast cierni były żelazne kolce, boleśnie wbijające się w ciało szamanki, pytanie tylko, czy wytrzyma ?

***

Napisałam , Yeah ! W końcu mi się udało, napisać coś nudnego, ale jednak ^^




sobota, 30 listopada 2013

13. "Wiesz, że nie wszystko jest takie piękne jakie się wydaje, Yoh?"

13. "Wiesz, że nie wszystko jest takie piękne jakie się wydaje, Yoh?"

Notkę dedykuje : Ao mori, Zanie, Mai Asakurze i  InsomialsDead

 

 

Czarnowłosa przeniosła się do obozu, naszego władcy ognia. Popatrzyła przez chwilę ze sztucznym uśmiechem, na obozowisko.
Na "przywitanie" wyszło jego parę uczniów.
-Czego?!-zapytali jednocześnie podchodząc do niej i otaczając ją, Asakury nigdzie jak na razie nie było.
-Trochę szacunku do innych i grzeczniej -mruknęła dziewczyna siadając pod pobliskim głazem i podpierając się o niego położyła.
-Możesz nie zasłaniać mi słońca?-zapytała retorycznie jakiąś dziewczyną, okazała nią się Kanna.
-Powinnaś dostać porządną lekcję dyscypliny-powiedział Basil, a reszta kompanów Asakury przygotowała kontrole ducha.
-To trochę nie honorowa jak was jest więcej, ale jak chcecie to atakujcie-powiedziała czarnowłosa, i popatrzyła na nich z rozbawianiem, z przymrużonych  powiek.
Uczniowie Hao zaatakowali ją razem, na raz, a ta tylko cichutko szepnęła:
-Shi-dono zrób z nimi, co chcesz. Pokarz zło tego świata, ale nie zabijaj.
-Tak, Yami-sama.-odpowiedziała Anielica i odbiła atak swoją kosą. Podleciała bliżej szamanów i zaczęła szeptać, nie zrozumiałe nikomu formułki.
"Drogich" uczniów Wielkiego, otoczyła czarna kopuła.  Z pod tego skupiska foryoku , można było usłyszeć lekko dosłyszalne krzyki.
-Dobrze, już wystarczy-rzekła Narri, do swojego stróża. Gdy kopuła się tylko odsłoniła, to ukazała uwięzionych pod nią szamanów. Leżeli nieprzytomni na ziemi. Czarnowłosa, powolnym i leniwym krokiem podeszła do nich, sprawdzając, czy aby na pewno nie zrobiła im zbyt dużej  krzywdy.
-Mogłabyś nie wpadać do mojego obozu i nie robić zamieszania. Rozumiem, że jesteś zdenerwowana, ale żeby wyżywać się na innych szamanach -oznajmił rozbawiony szatyn, zeskakując ze swojego ducha stróża.
-Wpadłam z wizytą, ale jak widać, twoi uczniowie są strasznie poddenerwowani. Może za dużo treningu, lub stresu ?-odpysknęła dziewczyna, siadając na głazie i patrząc się w niebo.
Jedyne co dało się zaobserwować to uroki pustyni, oraz piękny żar ze słońca.
-Opacho-chan możesz na chwilę odejść -nakazała swojej małej towarzyszce szaman, czochrając jej afro, a ta w podskokach, pobiegła.
-Po co tu przyszłaś Yami ?-powiedział siadając obok na kamieniu.
-Nie przypominam byśmy przeszli na "TY" Asakura- warknęła dziewczyna, ale po chwili złagodniała, wraz z lekkim wiatrem.
-Ostatnio nie powiedziałaś, o co Ci chodzi, więc mów teraz, bo zaraz wracam do twojego braciszka.
-Chciałabyś się dowiedzieć czegoś o sobie, racja ?-zapytał podchwytliwie. Szamanka wiedziała, że każda odpowiedź może dać mu satysfakcję, więc na razie myślała nad odpowiedzią.
-Może- oznajmiła.
-Chcę, żebyś do mnie dołączyła. Nic nie zyskasz, będąc z moim głupim braciszkiem, który i tak też do mnie dołączy.-rzekł poważnie szatyn.
-Też nie jestem Ci do niczego potrzebna, bo ja nie biorę udziału w turnieju- i w ten sposób pożegnała się, teleportując z powrotem do przyjaciół.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz-westchnął pod nosem chłopak, idąc pomóc swoim uczniom, ale najpierw do murzynki...


Yami :

Ciekawe, do czego jestem potrzeba Asakurze, w turnieju nawet nie biorę udziału, więc po nic, tak naprawdę.
-Naprawdę Janne musisz zniżać się do tego poziomu, by Atakować Yoh, kiedy jest bezbronny-zaśmiałam się pod nosem z jej głupoty.
-Trzymaj tak dalej, a nigdy nie uda Ci się dojść po śmierci, na upragniony spoczynek-dodałam po cichu, szeptem i zablokowałam atak, tej żelaznej puszki.
Teraz Yoh będzie musiał sobie poradzić , tylko z Lasso.
Jak widać, Amidamaru już skończył, a młodszy z bliźniaków, przeszedł o poziom wyżej. Tak się najczęściej dzieje, gdy duchy zapominają kim są, ale Amidamaru nadal pamięta i to jest niezwykłe...
Udało mu się zablokować atak, jestem z niego dumna. Może to właśnie on pokona Hao ?
-To podwójne medium-powiedział zaskoczony blondyn, poprawiając swoje okulary.
-X-laws wracajmy, nic tu po nas , a z Tobą Yoh i Yami, to się jeszcze rozliczymy-mruknęli i zniknęli nam z pola widzenia.
-Narri-san, gdzie byłaś?-zapytał Tao
-Nie martw się, byłam tam gdzie potrzeba, a i Yoh muszę Ci coś powiedzieć.
-Dobrze o co chodzi ?-zapytał, jak zwykle z uśmiechem na twarzy, ale ten chyba był sztuczny ?
-Musisz uważać. Świat nie jest tak kolorowy i wiele osób czyha na twoją śmierć, masz na siebie uważać, a Ty Anno musisz mu w tym pomóc, a teraz nie przeszkadzać, bo muszę się położyć-oznajmiłam cicho i poszłam w kierunku jakiejś groty.



Hao :

Umiejętności mojego brata są na coraz to większym poziome, jestem pewien, że do mnie dołączy, ale Narri też musi to uczynić, jest teraz zbyt silnym przeciwnikiem i jest potrzebna Królowi Duchów, więc musi do mnie dołączyć...
-Mistrzu Hao, dlaczego zależy Ci tak na tej dziewczynie?-zapytała Afrykanka siedząc na przeciwko Asakury.
-Dowiesz się w swoim czasie Opacho.

***

No to napisałam jakieś tam wypociny. Może coś z tego wyszło, ale przynajmniej się starałam, a to najważniejsze i dziwne...

Mam ostatnio komplikacje w pisaniu, dlatego mogą być błędy i literówki, za które przepraszam.