sobota, 30 listopada 2013

13. "Wiesz, że nie wszystko jest takie piękne jakie się wydaje, Yoh?"

13. "Wiesz, że nie wszystko jest takie piękne jakie się wydaje, Yoh?"

Notkę dedykuje : Ao mori, Zanie, Mai Asakurze i  InsomialsDead

 

 

Czarnowłosa przeniosła się do obozu, naszego władcy ognia. Popatrzyła przez chwilę ze sztucznym uśmiechem, na obozowisko.
Na "przywitanie" wyszło jego parę uczniów.
-Czego?!-zapytali jednocześnie podchodząc do niej i otaczając ją, Asakury nigdzie jak na razie nie było.
-Trochę szacunku do innych i grzeczniej -mruknęła dziewczyna siadając pod pobliskim głazem i podpierając się o niego położyła.
-Możesz nie zasłaniać mi słońca?-zapytała retorycznie jakiąś dziewczyną, okazała nią się Kanna.
-Powinnaś dostać porządną lekcję dyscypliny-powiedział Basil, a reszta kompanów Asakury przygotowała kontrole ducha.
-To trochę nie honorowa jak was jest więcej, ale jak chcecie to atakujcie-powiedziała czarnowłosa, i popatrzyła na nich z rozbawianiem, z przymrużonych  powiek.
Uczniowie Hao zaatakowali ją razem, na raz, a ta tylko cichutko szepnęła:
-Shi-dono zrób z nimi, co chcesz. Pokarz zło tego świata, ale nie zabijaj.
-Tak, Yami-sama.-odpowiedziała Anielica i odbiła atak swoją kosą. Podleciała bliżej szamanów i zaczęła szeptać, nie zrozumiałe nikomu formułki.
"Drogich" uczniów Wielkiego, otoczyła czarna kopuła.  Z pod tego skupiska foryoku , można było usłyszeć lekko dosłyszalne krzyki.
-Dobrze, już wystarczy-rzekła Narri, do swojego stróża. Gdy kopuła się tylko odsłoniła, to ukazała uwięzionych pod nią szamanów. Leżeli nieprzytomni na ziemi. Czarnowłosa, powolnym i leniwym krokiem podeszła do nich, sprawdzając, czy aby na pewno nie zrobiła im zbyt dużej  krzywdy.
-Mogłabyś nie wpadać do mojego obozu i nie robić zamieszania. Rozumiem, że jesteś zdenerwowana, ale żeby wyżywać się na innych szamanach -oznajmił rozbawiony szatyn, zeskakując ze swojego ducha stróża.
-Wpadłam z wizytą, ale jak widać, twoi uczniowie są strasznie poddenerwowani. Może za dużo treningu, lub stresu ?-odpysknęła dziewczyna, siadając na głazie i patrząc się w niebo.
Jedyne co dało się zaobserwować to uroki pustyni, oraz piękny żar ze słońca.
-Opacho-chan możesz na chwilę odejść -nakazała swojej małej towarzyszce szaman, czochrając jej afro, a ta w podskokach, pobiegła.
-Po co tu przyszłaś Yami ?-powiedział siadając obok na kamieniu.
-Nie przypominam byśmy przeszli na "TY" Asakura- warknęła dziewczyna, ale po chwili złagodniała, wraz z lekkim wiatrem.
-Ostatnio nie powiedziałaś, o co Ci chodzi, więc mów teraz, bo zaraz wracam do twojego braciszka.
-Chciałabyś się dowiedzieć czegoś o sobie, racja ?-zapytał podchwytliwie. Szamanka wiedziała, że każda odpowiedź może dać mu satysfakcję, więc na razie myślała nad odpowiedzią.
-Może- oznajmiła.
-Chcę, żebyś do mnie dołączyła. Nic nie zyskasz, będąc z moim głupim braciszkiem, który i tak też do mnie dołączy.-rzekł poważnie szatyn.
-Też nie jestem Ci do niczego potrzebna, bo ja nie biorę udziału w turnieju- i w ten sposób pożegnała się, teleportując z powrotem do przyjaciół.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz-westchnął pod nosem chłopak, idąc pomóc swoim uczniom, ale najpierw do murzynki...


Yami :

Ciekawe, do czego jestem potrzeba Asakurze, w turnieju nawet nie biorę udziału, więc po nic, tak naprawdę.
-Naprawdę Janne musisz zniżać się do tego poziomu, by Atakować Yoh, kiedy jest bezbronny-zaśmiałam się pod nosem z jej głupoty.
-Trzymaj tak dalej, a nigdy nie uda Ci się dojść po śmierci, na upragniony spoczynek-dodałam po cichu, szeptem i zablokowałam atak, tej żelaznej puszki.
Teraz Yoh będzie musiał sobie poradzić , tylko z Lasso.
Jak widać, Amidamaru już skończył, a młodszy z bliźniaków, przeszedł o poziom wyżej. Tak się najczęściej dzieje, gdy duchy zapominają kim są, ale Amidamaru nadal pamięta i to jest niezwykłe...
Udało mu się zablokować atak, jestem z niego dumna. Może to właśnie on pokona Hao ?
-To podwójne medium-powiedział zaskoczony blondyn, poprawiając swoje okulary.
-X-laws wracajmy, nic tu po nas , a z Tobą Yoh i Yami, to się jeszcze rozliczymy-mruknęli i zniknęli nam z pola widzenia.
-Narri-san, gdzie byłaś?-zapytał Tao
-Nie martw się, byłam tam gdzie potrzeba, a i Yoh muszę Ci coś powiedzieć.
-Dobrze o co chodzi ?-zapytał, jak zwykle z uśmiechem na twarzy, ale ten chyba był sztuczny ?
-Musisz uważać. Świat nie jest tak kolorowy i wiele osób czyha na twoją śmierć, masz na siebie uważać, a Ty Anno musisz mu w tym pomóc, a teraz nie przeszkadzać, bo muszę się położyć-oznajmiłam cicho i poszłam w kierunku jakiejś groty.



Hao :

Umiejętności mojego brata są na coraz to większym poziome, jestem pewien, że do mnie dołączy, ale Narri też musi to uczynić, jest teraz zbyt silnym przeciwnikiem i jest potrzebna Królowi Duchów, więc musi do mnie dołączyć...
-Mistrzu Hao, dlaczego zależy Ci tak na tej dziewczynie?-zapytała Afrykanka siedząc na przeciwko Asakury.
-Dowiesz się w swoim czasie Opacho.

***

No to napisałam jakieś tam wypociny. Może coś z tego wyszło, ale przynajmniej się starałam, a to najważniejsze i dziwne...

Mam ostatnio komplikacje w pisaniu, dlatego mogą być błędy i literówki, za które przepraszam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz