niedziela, 17 listopada 2013

12. Historia narodzin Asakurów

Hao wraz z swoimi poplecznikami zniknął w płomieniach Ducha Ognia, a przed nimi pokazał się człowiek w masce.
-Oni są bliźniakami-powiedział na wstępie, prawie wszyscy zaliczyli glebę. Wiadomo kto się domyślił...
-Co bliźniaki ?!
-To chyba widać-powiedziała znudzona bruneta, patrząc na nich z poirytowaniem. Jak można było się nie domyślić ?! No cóż, ale biorąc pod uwagę, że biorą tak życie na luzie, to Yoh mógł by żyć nadal w nieświadomości.
-A dlaczego mamy Ci wierzyć ?!-zapytał podejrzliwie Len, jak zwykle czujny.
-Bo to jest Oto-san Yoh'a -powiedział Rio
-Ohayo -powiedział Mikihisa
-Cześć tato możesz nas wszystkich uświadomić co się stało, a nie trzymasz nas tak w niepewności-powiedział młody Asakura patrząc swojemu ojcu prosto w oczy
-Hai, a więc to wszystko zaczęło się w dniu twoich urodzin....
-Nie kurna przed jego urodzeniem -mruknęła Narri, była już zmęczona i jednocześnie rozbawiona tą całą sytuacją, to raczej oczywiste, że są bliźniakami. Ona już znała tą historię, będąc w domu Asakurów, poszła do ich biblioteki, a tam wszystko było zapisane.
Odeszła trochę dalej i teleportowała się na górę kanionu. Postanowiła poszukać X-laws...
-... była mroźna, zimowa noc. Matka Yoh odpoczywała przed porodem, a ja wraz z jego dziadkami zastanawialiśmy się co zrobić. Nie byliśmy pewni który z naszych synów będzie Hao, a ponieważ byli bliźniakami to nie dało się wtedy tego rozpoznać. Postanowiliśmy zabić noworodki zaraz po porodzie. Twoja matka Yoh, nie mogła tego znieść, ale musieliśmy tak postąpić. Gdy próbowaliśmy zabić twojego brata, to z niewyjaśnionych przyczyn pojawił się Duch Ognia. Nikt tego nie przewidział, obroniłem Yohmeia ( i po co ?!), ale sam oberwałem i przez to teraz noszę tą maskę. Duch stróż zniknął razem z Hao, ale i tak ty był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, bo ty zostałeś uratowany. - skończył swój monolog i czekał na reakcję reszty.
-O stary współczuje -powiedział Trey klepiąc Asakurę po ramieniu
-No właśnie mieć takiego brata-dopowiedział Choco
-E tam. Nie ma sensu przejmować się tym na co nie mam wpływu-powiedział z uśmiechem nasz optymista


***
A teraz czas wrócić do Yami.
Brunetka szła koło cierni, przebijała się przez nie z bólem psychicznym. Jej wspomnienia powróciły, powodując ból nie do zniesienia.
Była parę kroków od celu, ale nie wytrzymała i straciła przytomność. Z jej oczu ciekły łzy zmieszane z krwią. Płakała, błagając w myślach by do już się skończyło. Zobaczyła jak jej ojciec zginął, został pogrzebany żywcem. Niestety w tej wizji, każdy jego ból ona czuła na własnej skórze. Z jej ciała spływała krew...
"Smutne"-pomyślała Jeanne patrząc na Yami. Poleciła Marco zabraniem jej do ich kryjówki.
Uleczyła jej rany przez swoje foryoku i rytuały, których się kiedyś uczyła.
Szamanka powoli otworzyła oczy, ale po chwili je zamknęła, bo światło jej przeszkadzało .


Yami :

Moja głowa... Znowu musiało się to stać, nie miałam tych problemów odkąd mieszkałam razem z Yoh i resztą, a teraz znowu ?!
Pieprzony, smutny i niewidzialny świat z którego pochodzi cierpienie. Noc go nie zmieni i nic nie da się zrobić, z tym przykrym wypadkiem, którym są źli ludzie.... 
Ujrzałam nad sobą Iron Maiden Jeanne, spoglądała na mnie z uśmiechem. 
-Już się obudziłaś-powiedziała z uśmiechem.
-Chyba widać..-mruknęłam
-Czemu chciałaś do mnie przyjść ?-zapytała 
-Posiadasz Żelazną Dziewicę, która zatrzymuje smutek w sobie, prawda ?-zapytałam ostrożnie dobierając słowa.
-Hai
-Mam prośbę. Mam za zadanie spędzić w tym narzędziu tortur jeden dzień, czy mogłabyś mi ją użyć na jeden dzień.
-Kto Ci dała takie zadanie?
-Ojciec i ktoś jeszcze, ale to już nie twoja sprawa.
-A to nie jest tak, ze chcesz pozbyć się swojego bólu psychicznego i zamienić go na fizyczny? -spytała podejrzliwe.
-Może, to raczej druga przyczyna, ale takie dostałam polecenie, a po za tym powinnaś przystać na te słowa ...
-Wstaw się jutro przed wschodem słońca-powiedziała z pośpiechem. Wiedziałam, że na te słowa zareaguje od razu.
"Wareware wa kono pasu ni shitagau koto o keizoku suru baai wa, nin'i no yoi o shinai. Yoi aku no sōshin dakedenaku,-shin anata spitkało no nasu ga mama ni mi o shōkan ageru hitsuyō ga arimasu"-powiedziałam  patrząc na nią z pogardą i jednocześnie żalem...
-Przestań!-krzyknęła przerażona, nie wierząc w moje słowa.
-Jak na razie jestem tylko posłańcem-powiedziałam i zniknęłam w płomieniach przenosząc się do obozu Asakury.
Czas zrobić małą burdę...  



****

Udało się, jednak nie jestem aż tak leniwa jak myślałam, ale i tak raczej nic mi się nie będzie chciało w tym tygodniu dodać ...

Przepraszam, za tą dziwną melodię, ale tak mnie naszło, by to był motyw przewodni.

1 komentarz:

  1. Przyznaję, że trochę się pod koniec pogubiłam ^^ Posłańcem? I co to za słowa wypowiadane przez Yami? trochę dziwnę, że chce pobyć w żelaznej dziewicy ^^ W każdym razie dość tajemniczo. Jak tak patrze na Yami i Yoh to 100% przeciwieństwa, on się nigdy nie smuci, a ona wieczna pesymistka. Może czasem by się uśmiechnęła, w końcu nie wszystko jest czarne, np wyrzutki są białe, a na ich widok to się śmiać chce, takie popaprańce w kitlach ;P

    OdpowiedzUsuń