poniedziałek, 4 listopada 2013

11. Rewanż Hanagumi, prawda i propozycja...

11. Rewanż Hanagumi, prawda i propozycja...

Nastał ranek, wszyscy zostali "miło" obudzeni przez naszą kochaną itako, no może prawie wszyscy. Duchy, Yami i Anna byli już od 4 nad ranem na nogach, przygotowując się do wyprawy.
Czarnowłosa podziwiała wchód słońca, mimo iż to było piękne zjawisko, to nienawidziła jego symboliki.
"Daje nadzieję na lepsze", no raczej nie, czasami ją odbiera...
Wiedziała, że Hao ich wczoraj obserwował, ale nie zamierzał o tym komukolwiek mówić, bo i po co ?..
Tylko by problemy były, a tego jej jak na razie nie potrzeba. Zbędnych zamieszek i rozpraw na temat tego jaki on jest zły , itp...
Jak dla niej mógł być nawet najgorszym człowiekiem na świcie i co z tego..? Każdy musi mieć swój powód, każdy nawet najgorszy morderca, coś musiało w nim  kiedyś pęknąć.
Musi też być równowaga, dobro bez zła by nie istniało, a przynajmniej nie było by odczuwalne. Każda religia o tym naucza, że jest przedstawiciel dobra i złą, ale to raczej przenośnia.
Zło musi istnieć, tak samo jak dobro. Światło nie istnieje bez ciemności, zupełnie jak Ying-Yang.
Oddziaływanie sił natury też ma tutaj kluczową rolę. Wszystko na tym świcie jest sobie równe, nawet Wielki Duch, a nawet przede wszystkim.
Kiedyś był po prostu szamanem, ale zdobył miano Króla Szamanów i połączył się z innymi duszami, a przynajmniej taką wersję znała dziewczyna.
Spojrzała na Shi siedzącą obok niej i podziwiającą razem z nią to zjawisko, które obserwowały na co dzień.
Tym razem Anioł wydał jej się bardziej tajemniczy i mroczny niż wcześniej i za to ją lubiła. To ona wykonywała wyroki ostateczne, to była jej powinność. Istnieje na tym świcie od początku i do końca tak będzie. To ona na polecenie Boga będzie osądzać innych, ale to nie jest takie piękne jak się wydaje, tak na prawdę jest to straszny los.
Przez swoje przeznaczenie jest znienawidzona przez ludzi, a pomyśleć, że kiedyś była zwykłym aniołem, a teraz musiał nie tylko wykonywać swoje obowiązki jako śmierci, ale także chronić Narri.
Sama Anielica mało o niej wiedziała, bo Anioły wcale nie są wszechwiedzące, co prawda są nieśmiertelne, ale, czy życie wieczne jest dobre ?
Reszta grupy ledwo wstała, bo jak zwykle Anna miała mało humanitarne sposoby na pobudkę, ale to i dobrze, bo nie wiadomo skąd zjawiły się Kanna, Marion i Mattie.
-Czas dokończyć naszą zabawę...-powiedziała niebiesko włosa z aroganckim uśmiechem.
-No właśnie -powiedziała rudo włosa z rozbawieniem
-Chuck chce się bawić-powiedziała Marion i stworzyła kontrole ze swoim duchem czyli Kubą Rozpruwaczem.
-Spieprzać mi stąd i w piaskownicy się bawcie-powiedziała Kyoyama., przygotowując swój różaniec.
-Czyli się boicie?-zapytała Kanna z kpiną
-Yoh mógł by was pokonać was w pojedynkę..- oznajmiła chłodno dziewczyna.
-Co ?! Ja? O Anno...-powiedział bez przekonania szatyn
-Patrzcie jego dziewczyna nim dyryguje. Haha-powiedziała dziewczyna zapalając nowego papierosa (Kanna)
-Haha, może mu jeszcze pieluszkę zmienisz ?-nabijała się Mattie
-I dasz butelkę zanim się popłacze-dodała Marion, tuląc swoją lalkę i jednocześnie medium, ale itako nie dała się wyprowadzić w równowagi.
-Ja chcę wypróbować nowe możliwości Basona-powiedział dumnie Len przygotowując się do walki.
-Ja też -dodał Rio wraz z Tokagero.
-I jak zgadzasz się Yoh?-zapytała blondynka z uśmiechem
-*Hai
-No to mamy troje na troje.
I zaczął się pojedynek ...

Yami :

Nie miałam najmniejszej ochoty w tym uczestniczyć, ale popatrzeć nie zaszkodzi, w razie problemów im pomogę.
Teleportowałam się na skałę z której będę mogła lepiej obserwować, bardzo dobrze im szło jak na razie. Stali się o wiele silniejsi niż podejrzewałam, jak było ze mną to nie wiem...
Na chwilę przymknęłam oczy i odwróciłam twarz ku słońcu i to był mój błąd. Nade mną ktoś się pochyli i oznajmił 
-Zyskali dużą moc prawda-powiedziała osoba pochylająca się nade mną.
-Yhy-mruknęłam udając mało zainteresowaną dalszą konwersacją, ale przybysza do nie zniechęciło, tym bardziej chyba nakręciło do rozmowy. Przysiadł, a raczej przysiedli się koło mnie, odwróciłam spokojnie głowę i spostrzegłam znajomą mi osobę, czyli Hao Asakure we własnej osobie.
Nie zwracałam na niego zbytniej uwagi, jak na razie mi nie przeszkadza i też obserwował walkę.
-Różnisz się od innych, bo zachowujesz dystans, ale nie atakujesz gdy się boisz-powiedział z uśmiechem
-Jak już dobrze zauważyłeś ja nie jestem "wszyscy", więc to chyba oczywiste, że zachowuje się inaczej-odpowiedziałam ze spokojem.
-Chciałabyś się czegoś dowiedzieć o swoim przeznaczeniu?-zapytał ni stąd ni zowąd, tu trafił  w czuły punkt, chciałam a nawet bardzo chciałam poznać prawdę...
-To raczej oczywiste, no nie ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, unikając w ten sposób wyczerpującej odpowiedzi.
-Więc dołącz do mnie, a dowiesz się tego czego chcesz-powiedział spojrzawszy na mnie ukradkiem.
Nie odpowiedziałam analizując po co jestem mu potrzeba skoro i tak nie biorę udziału w turnieju ?
Obok nas pojawili się Marco i Lyserg, nawet nie wiem skąd znałam ich imina, po prostu...
Różdżkarz ledwo się powstrzymał przed za atakowaniem Hao, ale Marco go powstrzymał i zwrócił się do czarnowłosej 
-Wiem, że chcesz się dowiedzieć prawdy i zmienić świat oraz swoje uczucia i nienawiść. Dołącz do nas, a Iron Maiden Jeanne na pewno Ci pomoże-powiedział bardzo przekonany w swoje słowa. 
Zaczęłam się zastanawiać czy tego nie zrobić, może bym się zmieniła? 
Już chciałam odpowiedzieć, że może tak, ale szatyn mnie uprzedził.
-Raczej wątpię, żeby to zrobiła-mruknął zażenowany 
-Niech ona sama zdecyduje-powiedział Marco wyciągając dłoń w moją stronę, wstałam i podeszłam do niego, ale Asakura złapał mnie i przeniósł się ze mną na dół kanionu. 
-Anie mi się waż do nich dołączać-szepnął mi na ucho, aż dreszcz mnie przeszedł. Podziękował swoim uczennicom i podszedł do Yoh.
-W kręgu totemów w końcu spełnisz swoje przeznaczenie. Ty i ja jesteśmy częściami jednej połowy.-powiedział odwracając do niego głowę i odchodząc powoli 
-Co ty powiedziałeś?!-syknął przez zaciśnięte zęby Yoh
-Ooo nie wiedziałeś, niedługo się spotkamy mój bracie-powiedział i zniknął w płomieniach wraz ze swoimi ludźmi. To było oczywiste, że są braćmi i na dodatek pewnie jeszcze bliźniakami ...


***

W końcu skończyłam, jestem z siebie dumna !!! 

Pozdrawiam i czekam na negatywne komentarze odnośnie tego jakie to jest beznadziejne, żebym mogła to usunąć...

Pozdrawiam 

2 komentarze:

  1. Yumi chciała dołączyć do X-Laws :O Hao uratował ją przed najgłupszą decyzją w jej życiu xD. Rozdział ogólnie wspaniały i nie mogę się doczekać next, ale oczywiście nie pośpieszam ;). Buhahahaha! Czekasz na negatywne komentarze? To się nie doczekasz raczej (chyba, że ktoś będzie zazdrosny za to, że masz fajny blog i styl pisma :D). Ogólnie piszesz coraz lepiej, bo jak to się mówi: "Człowiek uczy się na swoich błędach". Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kłam, pisze fatalnie i nic mi się nie chce , ale raczej to wynik zmęczenia.
      Dzięki, że czytasz to gówno (nie będę przytaczać innych słów, bo komuś zryje psychikę)

      Usuń